sobota, 31 sierpnia 2013

027 Wake me up when September ends

Hej :)
Jeszcze nie skończył się sierpień, a ja już mam dosyć września... Najchętniej przespałabym go jak Billie Joe z Green Day'a. Gdzie tam wrzesień! Obudźcie mnie na początku grudnia :)
Zrobiłam sobie wakacyjną przerwę od blogowania... Uważam, że to był całkiem dobry pomysł :) Fajnie było sobie odpocząć od recenzowania, robienia zdjęć i pisania notek... No ale wakacje się już kończą, więc wypadałoby zrobić comeback.
Jak spędziliście wakacje? Wiem, to banalne pytanie, ale chyba każdy chciałby jeszcze chociaż przez chwilę zostać tam, gdzie spędził najlepsze dni tych dwóch miesięcy. Jeśli chodzi o mnie, chcę z powrotem nad morze <3
No i jak tu nie tęsknić? <3 Tym bardziej, że cała reszta wakacji, była delikatnie mówiąc- do niczego. Przewidywalność każdego kolejnego dnia była wykańczająca. Wykańczało mnie też psychicznie nastawienie do mnie pewnych osób i sposoby, jakich używały te osoby, by zakończyć swoją przyjaźń (znajomość?) ze mną. Ale kiedy zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać- czy jest dobry sposób, by zerwać przyjaźń? Z moich przemyśleń wynikło, że nie ma. Chyba już lepiej po prostu przestać dla kogoś BYĆ.
Głupoty piszę.
Chyba naczytałam się za dużo fotoblogów, bo nagle mam ochotę na Niemagicznym się "wywnętrzniać"... A to zdecydowanie nie jest dobry pomysł :D To może coś bardziej przyziemnego, a mimo to cieszącego? ^^


Moje nowe butki- przecena, 29.99 ^^ Z jednej strony nie chcę już odkładać sandałków do pudełka, no ale z drugiej- nie mogę się doczekać, aż założę te botki :3 Dobrą stroną jesieni będzie też fakt, że zmyje mi się szamponetka z końcówek i zafarbuję sobie na rudo całe włosy. Będę wyglądać głupawo i pani od matematyki mnie wyrzuci z sali, będzie cudownie! <3
Pamiętacie notkę o Liście BBC? Taa, ja też o niej zapomniałam. Ale na szczęście znów ją gdzieś znalazłam i mogę pochwalić się, że czytam pozycję 34- "Emma" Jane Austen. Póki co nudzi mnie ta książka nieziemsko  i jeśli się nie rozkręci, to chyba nie dobrnę do końca... Podobne odczucia miałam czytając "Mistrza i Małgorzatę", ale tam na szczęście się rozkręciło ^^ Przeczytałam całość i nawet mi się podobało, szczególnie Behemot- diabelski kot.

Tak sobie myślę, że przydałaby się jakaś zmiana na blogu... Z pewnością zmienię nagłówek, bo ten zdążył mi się już znudzić :D Ale myślę też o zmianie całego szablonu, a przynajmniej jego kolorów, na bardziej pastelowe. Co o tym sądzicie?

Uff... Chyba wystarczy tego pisania. Jak na pierwszą notkę po długiej przerwie, to i tak napisałam całkiem sporo ^^
Do napisania! ^^

czwartek, 4 lipca 2013

026 "Kradzione róże"

Hej!
Jak Wam leci początek wakacji? Bo mi- fatalnie. Stało się właśnie to, czego się obawiałam- na skutek nieporozumień mój ukochany zespół przestał grać w obecnym składzie i pod obecną nazwą. Nie ukrywam, że jest mi przykro, ale po "sesji" pogadankowej z większością bandu znam już powody ich decyzji. Chciałabym jeszcze pogadać z Pierwszym Po Bogu w zespole, ale raczej i tak nic z tego nie wyniknie...
No cóż, nie o tym dziś chciałam pisać :)

Przedwczoraj spędziłam cały dzień na czytaniu książki. W moje ręce wpadły "Kradzione róże" Anny Łaciny. Przyznam, że wciągnęła mnie ta historia na maksa...
Dwie siostry. Wakacje, których nie zapomną. Brzmi tandetnie? Do czasu...
Róża i Jaśmina Celer cieszą się z nadchodzących wakacji. Starsza, Jaśka, jedzie z przyjaciółmi do Grecji. Róża idzie na pielgrzymkę do Częstochowy- pierwszy raz sama. Podczas, gdy Jaśmina cieszy się greckimi krajobrazami, ale też zmaga z własnymi uczuciami do Romka, Róża poznaje przystojnego, tajemniczego, przypominającego anioła Ariela. Udaje się z chłopakiem do Łagiewnik, potem nad morze, a potem... ślad po niej ginie. Cała rodzina angażuje się w poszukiwania córki. Na jaw wyjdą fakty z przeszłości towarzysza dziewczyny. Wszystko wskazuje na to, że Róża jest w niebezpieczeństwie... Jak to wszystko się skończy?  Co wydarzy się między Romkiem i Jaśminą? No i najważniejsze- czy Róża wróci do domu? Jeśli chcecie się dowiedzieć, sięgnijcie po "Kradzione róże".

Ta książka naprawdę mnie zachwyciła. Niektóre fragmenty czytałam z sercem w gardle, inne z otwartą buzią... Szczególnie mocno podziałały na mnie historie dziewczyn, które Ariel uwiódł w przeszłości. Jest to jedna z tych książek, po których dłuższą chwilę nie mogłam się otrząsnąć, patrzyłam pusto w przestrzeń, zapytując się: a gdybym to ja była na jej miejscu?...

Zachęcam Was do przeczytania "Kradzionych róż". Książki typowo familijno-młodzieżowe rzadko mi się podobają, ale ta naprawdę mnie podbiła. Polecam!


Teraz czytam ostatni tom Akademii wampirów. Jak na razie spełnia moje oczekiwania, ale zobaczymy, jak będzie dalej ;)

Uwaga, jeśli chodzi o konkurs!!!!
Jako, że zgłosiło się full osób, bo aż jedna, postanowiłyśmy z Niną przedłużyć termin o miesiąc. Na prace czekamy więc do 1 sierpnia. Zgłaszajcie się, bo myślę, że warto :)
Zasady możecie przeczytać klikając na to słowo.

Uciekam, papa!



czwartek, 27 czerwca 2013

025 Najbardziej szalona

Hej!

Przepraszam, że ostatnio piszę tu raz na ruski miesiąc... Ale jakoś nie mam weny. W domu też jestem mało produktywna, głównie to śpię :) Ale na szczęście już jutro mam zakończenie roku, a tuż po zakończeniu idę na koncert. Kochana Transfuzja wreszcie gra w Piotrkowie <3 I nie przeszkadza mi nawet, że będę w RoccoCocco już o 15, podczas gdy koncert zaczyna się o 20. Zdążę nagadać się z perkusistą i gitarzystą :) Już nie mogę się doczekać, na pewno będzie wesoło! Postaram się dodać jakąś notkę ze zdjęciami po koncercie. Póki co mogę wstawić kilka z ostatniego, na którym byłam- 20 października 2012 :) Jest ich tylko kilka, bo niestety mój aparat ma drobne problemy z robieniem dobrych zdjęć w ciemności, a takie właśnie panowały w (zamkniętym już, niestety) Literacka Rock Music Club. A te, których jakość jest dobra, są po prostu straszne i mam zakaz upubliczniania ich :)
Pogo! Ja to ta najbliżej obiektywu, jeszcze miałam długie włosy :D

Dawid i Anita


No i jak zwykle zapraszam na Facebooka Transfuzji :D

A jeśli chodzi o tytuł posta, to bynajmniej najbardziej szaloną rzeczą nie jest pójście na koncert, tylko coś, co "popełniłam" niedawno. Jako, że ostatnio nie mam czego słuchać- wszystkich piosenek mam dość, postanowiłyśmy z przyjaciółką zaszaleć. Poszłyśmy do MediaMarktu i z koszyka z przecenionymi płytami wybrałyśmy sobie po jednej, na chybił trafił. Moja płyta to "Radio" Maxa Grahama. Nie jestem z niej zadowolona, liczyłam na coś... smutniejszego :D Niezbyt często słucham pozytywnej i szybkiej muzyki, a już prawie nigdy- muzyki bez słów, a taka właśnie jest płyta Grahama. Ale czasem zdarzy mi się wrzucić ją do radia i posłuchać, szczególnie kiedy na dworze pada deszcz, a ja właśnie przyniosłam plik nowo wywołanych zdjęć i muszę upiąć je jakoś fajnie na tablicy korkowej :)


Chociaż  z tej konkretnej płyty nie jestem zadowolona, to nadal zamierzam kupować coś z tego magicznego koszyka. Może trafię na coś w swoim guście :) Polecam to również Wam- 5 zł to nie jest duża kwota, a zawsze jakaś płyta wpadnie. No i zabawa jest świetna, chociaż to tylko wybieranie :D

Dobra, lecę się szykować na jutro. Nie mam pojęcia w co się ubrać na ten koncert, a muszę przygotować ubrania dzisiaj- jutro wrócę ok. 14, a o 15 jestem umówiona z moim "kierowcą". Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało i żeby nie stało się to, czym się martwię od dwóch tygodni :)

Buziaki!


piątek, 21 czerwca 2013

024 Give me one more night in Brussels

Hej!

Przyznam, że kompletnie nie mam weny na post. Wczoraj wróciłam z Belgii i chociaż spałam całe popołudnie i noc, to dzisiaj dotarły do mnie takie wiadomości, że czuję się fatalnie, jestem zmęczona i wszystko mnie boli. Mimo to uznałam, że wypadałoby coś tu napisać :) Dodam tylko kilka zdjęć z Brukseli i Antwerpii, bo na więcej nie mam siły, przepraszam.





Figura waluty euro :) Wiecie co oznacza ten symbol? Ja wiem! :D


Widok z okna mojego pokoju w hotelu :)



Ratusz w Antwerpii.

Ufff... Chyba zaraz pójdę spać. Jutro mam jeszcze 18stkę kolegi, więc chyba faktycznie będzie lepiej, jeśli pójdę :)
Papa! :3


niedziela, 9 czerwca 2013

023 Zachcianek na jaśminową herbatę, czyli jak znienawidziłam kury

Hej!

Czy u Was też jest tak, że od rana jest ładna pogoda, a potem pada deszcz?... U mnie takie coś trwa już od kilku dni... Można się znudzić :\ Wszystkie wolne chwile niewypełnione nauką (tak, dobrze czytacie! nauką! jest czerwiec, ale ja uczę się prawie tyle co we wrześniu) poświęcam na czytanie książek. W tym tygodniu przeczytałam aż cztery: "Dziura w sercu" Romka Pawlaka, "Kawa dla kota" Agnieszki Tyszki oraz "Herbata z jaśminem" Agnieszki Gil i "Zachcianek" Katarzyny Michalak. O ile dwie pierwsze są całkiem fajne, o tyle tę notkę poświęcę na recenzję dwóch dalszych.


Pierwszym, co zirytowało mnie w tej książce, była postać głównej bohaterki. Ogólnie bardzo lubię postacie buntownicze, ubrane na czarno i brzdękające na swojej gitarze. Ale Martyna, aka Kura, jest po prostu irytująca. Wydaje się, że sama nie wie, czego chce i robi wszystko na złość wszystkim. Jej rodzina zdecydowanie do najlepszych nie należy- dwójka alkoholików. Ale Kura, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce i np. posprzątać irytujący ją bałagan, wciąż tylko złorzeczy na "Niuśkę" i ojca. Prócz tego gotowa jest oddać się byle któremu chłopakowi- najpierw Grzesiek, potem Maciek i wreszcie Leon.
Pomijając niewydarzone postacie, sama książka również nie jest arcydziełem. Styl pisarki nie wydaje mi się ciekawy, a sporo scen po prostu bym wyrzuciła.
Teoretycznie książka jest o dojrzewaniu, podejmowaniu decyzji itd. itd. Dla mnie jest po prostu o durnych wybrykach egoistycznej nastolatki. Chwilami mam wrażenie, że Kura chciałaby zjeść ciastko i mieć ciastko... Co, jak wiemy, jest nierealne. Książka jest moim zdaniem słaba i zdecydowanie jej nie polecam.

"Zachcianek" jest drugą częścią "Poczekajki". Jak może pamiętacie, nad "Poczekajką" piałam z zachwytu i pisałam kilometrowe eseje pochwalne. Cóż więc się dziwić, że gdy tylko wypatrzyłam kontynuację na bibliotecznej półce, ułapiłam ją i nie chciałam oddać?... Cóż, jak się okazuje, kolejny błąd. Książka nie ma w sobie lekkości pierwszego tomu. Przy "Poczekajce" chwilami prawie płakałam ze śmiechu. Nad "Zachciankiem" zachichotałam cicho ze dwa razy. Książka mnie znudziła. Każdy sypia z każdym, a młoda pani weterynarz gdzieś zgubiła swoją charyzmę. Rozczarowało mnie też zakończenie. Litości, każde, ale nie takie! Jak mawia mój przyjaciel- "rzygam tęczą dalej niż widzę, a widzę blisko, bo jestem krótkowidzem"... Zdecydowanie NIE! Jeżeli podobała Wam się "Poczekajka", odradzam sięgnięcie po "Zachcianek". Tylko zepsujecie sobie dobrą opinię o tej książce.


Ufff... Musiałam się wyżyć :) Nie spodziewałam się aż takich rozczarowań po dwóch książkach, które zapowiadały się tak dobrze. Teraz czytam "Gwałt" Chmielewskiej, ale jestem dopiero na samiutkim początku, więc nic nie mogę jeszcze o tej książce powiedzieć. A na wyjazd do Brukseli wypożyczyłam sobie już "Silmarillon" Tolkiena. Jakoś przetrwam te 20 godzin drogi :)

Uciekam. Nowe opowiadanie samo się nie napisze <3
Papa!



wtorek, 4 czerwca 2013

022 "Szukają szczęścia, które zwie się wolnością..."

Hej!

Wiecie co? Mam dość wszystkiego! Jest czerwiec, za oknem listopad, a w szkole kocioł. Na szczęście jutro jadę na wycieczkę do Ojcowa- zawsze to jeden dzień bez fizyki, matematyki i niemieckiego, ale też bez mojej ukochanej geografii :| Za to zaraz po powrocie pewnie czeka mnie jeszcze większy cyrk: poprawy z chemii i polskiego. Co najmniej. Ale przynajmniej recytację mam już za sobą... I nawet dostałam 6! Bardzo się cieszę z tego powodu, bo jest to moje pierwsze "sprawiedliwe" 6 z recytacji w gimnazjum (miałam też 6 za Inwokację, ale tylko dlatego, że się nie pomyliłam w tekście, a to mnie nie satysfakcjonuje ^^). Poza tym brałam dzisiaj udział w Piotrkowskim Maratonie Matematycznym... Udało mi się rozwiązać większość zadań, ale bez bicia przyznaję, że część strzelałam... No ale może mam szczęście? :)
Wystarczy tego narzekania. Zawsze są dobre strony ^^ Cieszę się, że mam przyjaciół, dzięki którym przetrwam te gorsze momenty. Kocham Was i dziękuję, że jesteście.

Patrzcie, co mam!
Odebrałam go w piątek ^^ Na zdjęciu wyszłam koszmarnie, komplementy się sypią. Do najlepszych należą: wiedźma, wampir, twoja siostra, dziki wombat (autorem 3 jest mój brat. Kocham cię -_-). A ponieważ paszport leży właśnie obok mnie, wszystko wskazuje na to, że Bruksela nie jest tylko wymysłem mojej wyobraźni ^^ Im bliżej do 16 czerwca, tym bardziej nie mogę się doczekać.

Co teraz czytacie? Ja "Dziurę w sercu" Romka Pawlaka. Zaczynam mieć trochę dosyć tych lekkich młodzieżowych powieści... Ale wypożyczyłam sobie "Gwałt" Chmielewskiej, mojej najukochańszej polskiej autorki! Czytałam już "Romans wszechczasów", "Krwawa zemsta", "Lesio", "Całe zdanie nieboszczyka", "Dzikie białko", "Rzeź bezkręgowców", "Byczki w pomidorach" i jeszcze kilka innych. Kocham kryminały pani Joanny! Czyta się je lekko, a fabuła wciąga tak, że książki niemal nie da się odłożyć.

W tle widoczny mój bilet do Brukseli- pchał się w kadr, jakbym się nie ustawiła xD
Gdzie najczęściej kupujecie książki? Ja zwykle w empiku, bo w Piotrkowie nie ma porządnego antykwariatu, a w księgarniach jest zwykle dosyć drogo. Wczoraj byłam z przyjaciółką na mieście. W poszukiwaniu pocztówek zapędziłyśmy się aż do księgarni... A tam stały dwa pudełka z książkami antykwarycznymi w cenie od 50 groszy! Rzuciłyśmy się na nie i udało nam się coś wygrzebać. Przyjaciółka ma "Białego kła", a ja- "Kot, który czytał wspak" Lilian Jackson Braun. Jest to kryminał o arcyinteligentnym kocie. Dokładną recenzję dodam po przeczytaniu ^^

Czy są tutaj jacyś fani Władcy Pierścieni? Ja uwielbiam tę historię! Wyjątkowo nie zaczęłam od przeczytania książek, a od obejrzenia filmów. Pierwszy raz widziałam urywki jeszcze w młodszych klasach podstawówki, ale to akurat był fragment z Martwymi Bagnami, więc się przestraszyłam ;D Ale oglądając film dwa lata temu byłam nim kompletnie zauroczona. W tym roku kupiłam od przyjaciela trzytomowe wydanie Władcy i udało mi się wreszcie to przeczytać! Uwielbiam Tolkiena i uwielbiam Władcę, co z tego, że chwilami się gubię :) Zamierzam kupić sobie jeszcze "Niedokończone opowieści", bo widziałam przecenione w Matrasie. Będzie jak znalazł na 40 godzinną podróż do i z Brukseli :D

"Władca Pierścieni" J. R. R. Tolkiena, zwana czasem Trylogią Tolkiena (niesłusznie, bo to jest jeden ciąg w kilku księgach, dla wygody wydawany jako trylogia) opowiada losy hobbita Froda oraz jego przyjaciół. Niziołek obarczony zostaje Pierścieniem, przedmiotem którego poszukuje władca ciemności- Sauron. Zadaniem Froda jest przyniesienie Pierścienia do Góry Przeznaczenia, miejsca, w którym go wykuto. Czeka go ciężka i długa przeprawa. Towarzyszą mu Sam, jego ogrodnik, Merry i Pippin- kuzyni, czarodziej Gandalf, elf Legolas, krasnolud Gimli oraz dwoje ludzi: Boromir, książę-namiestnik Gondoru, oraz tajemniczy Obieżyświat Aragorn. Jak zakończą się przygody Froda oraz jego Drużyny? Komu przyjdzie polec w boju, a kto dostąpi chwały? Tego Wam nie powiem, przeczytajcie sami. Mi zostało tylko kilkadziesiąt stron dodatków :)
Książki nie są pisane lekko. Dużo nazw, wymyślonych przez samego Tolkiena, zdecydowanie utrudnia czytanie. By "połapać się" w Śródziemiu nie wystarczy przesunąć wzrokiem po tekście, trzeba się tam znaleźć. Mimo to i tak serdecznie polecam Wam te książki. A jeśli szukacie czegoś lżejszego, sięgnijcie po "Hobbit czyli tam i z powrotem". Jest to rodzaj prologu do Władcy, napisany nieco przystępniej. Mam nadzieję, że wciągniecie się tak jak ja! ^^


Uff, jak zwykle się rozpisałam. Przy moim robieniu kilkunastu rzeczy na raz, zeszły mi z tą notką dwie godziny... Mam nadzieję, że Wam się podobało ^^

Przypominam o konkursie. Trzymam za Was kciuki, zgłaszajcie się! Nie ma nic do stracenia :)

To by było na tyle dziś. Idę się jeszcze spakować na jutrzejszą wycieczkę.
Do napisania-
Papa! :3

niedziela, 2 czerwca 2013

021 Konkurs

Tu-tuttutuu! Fanfary proszę! Wreszcie udało mi się ogarnąć :D
A więc do rzeczy.
Razem z Niną organizujemy konkurs na opowiadanie. Temat jest DOWOLNY. Pod uwagę będzie brany TYTUŁ opowiadania.
Zasady są proste. Wystarczy napisać komentarz pod tą notką u mnie lub u Niny. Schemat komentarza:

Biorę udział.
 Tytuł opowiadania
rodzaj opowiadania (np. dramat, komedia)
twój.mail@gmail.com (czyli Twój e-mail ^^)

Oczywiście nie wystarczy tylko napisać tytułu w komentarzu. Liczymy na jakieś  opowiadania ^^ Mogą to być miniaturki, liczba stron nie jest określona. Jeśli mogę prosić: wolałabym by nie było to Fan Fiction, ale to tylko moje wybrzydzanie. Pełna dowolność!
Termin nadsyłania prac: do początku lipca.
Oceniać będziemy pod względem tego, jak tytuł ma się do tekstu itp itp ;)
Prace możecie wysyłać na mail:
zuzcwik@o2.pl
nina.pyta@gmail.com

Pierwsze 3 miejsca zostaną nagrodzone jakimiś fajnymi gadżetami. Resztę też postaramy się w jakiś sposób uhonorować :)

Obserwowanie naszych blogów w konkursie nie jest wymagane, ale oczywiście gorąco do tego zachęcamy! :)

Połamania długopisów/palców na klawiaturze! ^^



czwartek, 30 maja 2013

020 "A pożar nadal trwa...!"+ Modlitwa

Hej!

Długi weekend czas zacząć! Ja zaczęłam go od ściągnięcia kilkunastu piosenek mojego ukochanego zespołu Transfuzja. Tytuł notki jest fragmentem utworu "Ogień", który bardzo lubię ^^ Transfuzja łączy w sobie wszystko to, co lubię najbardziej w innych zespołach rockowych, oraz dodaje coś od siebie- no jak tu ich nie kochać?! Staram się być na wszystkich koncertach (na ostatnim byłam w październiku... ale to nie z mojej winy! ^^), posiadam nawet stanowisko nieoficjalnej maskotki zespołu. Z Transfuzją możecie zapoznać się na ich kanale na YT- Anonim(moje nagranie! I ta ręka w którymś momencie też jest moja ^^), wspaniała Zakazana, boski cover Kawałek podłogi.
No, ale styknie tej kryptoreklamy- jak na podziękowanie za nagrania to się chyba rozpisałam xD

Baaardzo się cieszę, że mam już AŻ 9 obserwatorów. Jak to widzę, to od razu chce mi się bardziej blogować. Inni mają po 200-300 i więcej, ale dla mnie 9 to mega dużo, tym bardziej, że mam wrażenie, iż nawet Was interesuje to, co tu wstawiam ^^ Tak więc czytajcie, komentujcie, dołączajcie ^^

Ten tydzień jest dla mnie fantastyczny. Od poniedziałku byłam przez cały tydzień łącznie na 7 lekcjach z 22 xD I to rozłożone na 3 dni! Powodami tego są: ewaluacja w mojej szkole, przez którą musiałam uczyć się jakichś durnych pytań i odpowiedzi dotcyczących nauczania, oraz organizacja konkursu historycznego, do której załapałam się dosłownie w ostatniej chwili i jak zwykle przez przypadek (miałam tylko drukować dyplomy xD). Zapewne przyszły tydzień będzie straszny, bo dowiem się jakie mam oceny... I będę musiała się poprawić z fizyki. No i w poniedziałek piszę konkurs matematyczny, a zadań nie rozumiem ni w ząb. Ale w środę jest wycieczka ^^ Może uda mi się zrobić jakieś fajne zdjęcia.
Z nadmiaru wolnego czasu zrobiłam sobie "potterowe" bransoletki (w kolorach domów) i przeczytałam wszystkie książki, które wzięłam z biblioteki- skończyłam "Trylogię czasu" K. Gier, przeczytałam "Drogę Goblina" i "Telefony do przyjaciela". Książką, która najbardziej mi się spodobała, jest jednak "Muzyka, dziewczyny i śmiercionośny kogel-mogel" Jordana Sonnenblicka. Książka opisuje kilka miesięcy z życia pewnej rodziny. Starszy syn, Steven, uważa, że posiadanie młodszego brata jest najgorszym, co go spotkało. Do czasu jednak. Okazuje się, że Jeffrey ma raka. Przez to Steven musi przewrócić do góry nogami cały swój system wartości... Nie powiem więcej, serdecznie zachęcam do czytania. Książka nie jest pisana depresyjnym językiem, wręcz przeciwnie- jest lekka i żartobliwa. Polecam jak najszczerzej ;3

Uff, wystarczy chyba już tego mojego "trucia". Zapraszam Was teraz do ostatniej części i epilogu "Modlitwy". Przepraszam, że musieliście czekać na nią tyle czasu (o ile ktoś w ogóle czekał xP). W zamian obiecuję, że przez jakiś czas nie będę Wam truła żadnym moim opowiadaniem xD Mam nadzieję, że spodoba Wam się sposób w jaki sfinalizowałam to opowiadanie. Szczerze mówiąc, zaczęłam je pisać tylko po to, by móc tak skończyć :D
***
Sylwester 2012/2013


Ciastka na blasze wyglądały jak zastęp mutantów godny „Władcy Pierścieni” Tolkiena. Wika i Martyna spoglądały z przerażeniem to na nieudany wypiek, to na siebie.
– Zmarnowałyśmy czekoladę– oświadczyła z przekonaniem ta druga.
– Nie, coś ty– Wika uśmiechnęła się drapieżnie– nakarmimy tym chłopaków. Faceci są wszystkożerni, nawet się nie zorientują, że to zakalec.
– Racja– Martynie rozbłysły oczy. Wiki wyjęła z szafki plastikowe pudełko z błękitną pokrywką i podała je przyjaciółce.
– Zapakujesz je? Muszę się ogarnąć– ciągle miała na sobie domowe dżinsy i podkoszulek. Martyna skinęła głową i zabrała się za przekładanie ciastek z blachy do pudełka. Wika wyszła z kuchni i szybkim krokiem ruszyła do łazienki. Musiała się spieszyć– Łukasz mieszkał dobre dwadzieścia minut pieszego marszu od niej, a obiecały, że będą u niego o 20. Dlatego wcześniej przygotowała sobie ubrania, a teraz musiała tylko się przebrać, uczesać i umalować. Zajęło jej to tylko kilka minut.
– Gotowe. Możemy lecieć– oświadczyła, wchodząc do kuchni, gdzie Martyna siedziała przy stole i pisała SMS. Dziewczyna obrzuciła ją znudzonym spojrzeniem znad telefonu i uśmiechnęła się.
– Ładnie wyglądasz– pochwaliła.
– Wiem– mruknęła Wika. Włożyła pudełko z ciastkami do swojej torby i ruszyła do korytarza po płaszcz, czapkę i szalik. Spojrzała na siebie raz jeszcze w lustrze. Ubrała się na ten wieczór w dopasowaną bluzkę z czarnej koronki i zielone rurki. Oczy umalowała delikatnie czarną kredką i tuszem, a włosy spięła w kucyk. Jak dla siebie wyglądała trochę zbyt przeciętnie, ale musiało jej wystarczyć.
Wyszły na zewnątrz. Martyna ostrożnie niosła lnianą torbę, w której podzwaniały o siebie wesoło dwie butelki francuskiego wina, a Wika taszczyła butelkę czerwonej „Heleny” i ich nieudany wypiek.
– Wiesz– odezwała się Martyna– cieszę się, że spędzamy razem tego Sylwestra. Do tej pory zawsze musiałam wybierać, ty czy Łukasz… Fajnie, że się zaprzyjaźniliście. Wreszcie zacznę Nowy Rok tak, jak zawsze chciałam– uśmiechnęła się. Wiki odpowiedziała tym samym, ale zdecydowanie gorzej jej to wyszło. Było jej źle, że ciągle– od pół roku!– nie powiedziała przyjaciółce o swoich uczuciach do Łukasza.
– To miło z jego strony, że w ogóle mnie zaprosił.
– Żartujesz sobie?! Kiedy na początku powiedziałaś, że raczej cię nie będzie, przez trzy dni za mną łaził i pytał, dlaczego! Naprawdę cię lubi.
– Ja jego też– odpowiedziała, może nieco zbyt żarliwie.– Ale teraz chodźmy szybciej, bo jest za pięć, a Łukasz nas zabije, jeśli się spóźnimy.
– Zadzwonię do niego, żeby kogoś po nas wysłał, będzie pewny, że już jesteśmy blisko– Martyna wybrała numer przyjaciela i rozmawiali przez chwilę. Wika cieszyła się, że idą w całkowitej ciemności, bo gdy przyjaciółka powiedziała jej o reakcji Łukasza wobec jej pierwszej odpowiedzi na sylwestrowe zaproszenie, zbladła jak ściana, a po kilku sekundach poczerwieniała. Nie wiedziała o tym. Chłopak nie pytał o powody jej decyzji, nie ją. Myślała, że jej obecność jest mu obojętna, choć zaprosił ją osobiście. Miło było wiedzieć, że jest zupełnie inaczej.
Kilkaset metrów od domu Łukasza dziewczyny wpadły na jego „posłańców”. Byli to Piotrek i Maciek, koledzy z liceum chłopaka i Martyny, których Wika również znała.
– Ilu was tam właściwie jest?– spytała przyjaciółka Wiki, marszcząc brwi.
– Wy, my, Łukasz, Marysia i dwóch kolegów Maćka– odpowiedział szybko Piotrek, wyjmując z rąk koleżanki torbę z winem. Wiktoria westchnęła. Cóż, początkowy plan witania Nowego Roku we troje delikatnie mówiąc, nie wypalił.– Z czego koledzy Maćka są już prawie całkiem zalani. Jeden gada po hiszpańsku– zachichotał Piotr. Jego kumpel trącił go łokciem i zabrał Wice jej balast.
Dom Łukasza był jasno oświetlony. Przez duże, przeszklone drzwi balkonowe widać było kilka postaci. Wika nie zdążyła dostrzec nic więcej, bo znaleźli się już przy wejściu. Odruchowo poszukała wzrokiem dzwonka, ale jej towarzysze nie przejmowali się takimi głupotami– Piotrek po prostu nacisnął klamkę i władowali się do korytarza, gdzie zostawili okrycia i buty. Wiktoria przełknęła ślinę. Decydujący moment.
– No idź– Maciek bezczelnie dziabnął ją palcem w plecy. Dziewczyna westchnęła i wspięła się po schodach tuż za Martyną.
Na ich widok Łukasz z szerokim uśmiechem wypadł z pokoju. Tuż za nim wyszła stamtąd ciemnowłosa dziewczyna w krótkiej, czarnej spódniczce i czerwonej bluzce. Wika uznała, że to jest Marysia– jedna z trzech nieznanych jej dotąd osób na tej imprezie. Podczas, gdy Łukasz ściskał Martynę na powitanie, czarnowłosa podeszła do niej.
– Maria– rzuciła uprzejmie, acz bez uśmiechu.
– Wika– odpowiedziała dziewczyna, celowo zdrabniając swoje imię. Nim zdążyła coś jeszcze dodać, Łukasz zamknął ją znienacka w swoich objęciach.
– Cieszę się, że jesteś– szepnął jej ledwo słyszalnie do ucha.– Jestem trochę pijany, więc nie do końca mnie słuchajcie– powiedział głośniej, wypuszczając Wiktorię z ramion. Skierował się do jasno oświetlonego pokoju, dając znak, by dziewczyny podążyły za nim. Zasiadł na honorowym miejscu u szczytu stołu, a Marysia obok niego. Zostały tylko dwa wolne miejsca. Martyna błyskawicznie wepchnęła Wikę na krzesło obok Piotrka, a sama usiadła pomiędzy przyjaciółką a ścianą i wydawała się być z tego powodu całkiem zadowolona.
Impreza, jak zwykle na początku, była dość drętwa. Co jakiś czas wybuchali jednak śmiechem, a kolejne kieliszki wódki sprzyjały ociepleniu relacji. Po półtorej godziny było już całkiem wesoło– Łukasz otworzył przyniesione przez Martynę wino, Maciek włączył muzykę. Wika, mimo, że niezbyt utalentowana muzycznie, dała się namówić i wraz z całą resztą odśpiewała „Zanim pójdę” happysadu.
Łukasz przysiadł się do Martyny i Wiktorii z kieliszkiem wina. Po chwili jego śladem podążyła Marysia. Była już dość widocznie wstawiona, więc po chwili odstawiła naczynie, podobnie jak Martyna. Rozmawiały o czymś cicho. Łukasz i Wika nie zamierzali jednak póki co przestać– chłopak szczodrze dolewał czerwonego alkoholu do obu kieliszków, gadając przy tym wesoło do Piotrka i dziewczyny.
– A o północy wyjdziemy, oczywiście, na ulicę, oglądać fajerwerki– trajkotał. Wiki potakiwała, z natury małomówny Piotrek uśmiechał się tylko. Łukasz z każdą chwilą był coraz bardziej pijany. Mieszanie wódki i wina mściło się perfidnie. Póki co był jednak w miarę kontaktowy, przynajmniej w porównaniu z kolegami Maćka po drugiej stronie stołu, którzy darli się na całe gardło, gadając coś bez sensu. Maciej próbował ich nieco uciszyć, ale nie dawało to żadnego efektu.
Łukasz obrzucił pijane towarzystwo nieprzychylnym spojrzeniem. Pochylił się do Martyny i powiedział coś cicho. Wika nie usłyszała słów, ale jej przyjaciółka zaczęła powoli wychodzić ze swojego miejsca. Widząc wzrok Wiki, ruszyła lekko głową w kierunku drzwi.
– Idziesz?– spytała, starając się, by Marysia ich nie słyszała. Wiktoria potaknęła skinieniem głowy i również wstała.
Łukasz czekał na nie przy wejściu do swojego pokoju. We troje weszli do środka i zamknęli drzwi.
Wika znalazła się tam po raz pierwszy. Był to ładny, w miarę czysty pokój, zalany czerwonym światłem, wydobywającym się z trudnej do zlokalizowania lampy. Niewielkie łóżko, okryte cienkim kocem, stało pod zasłoniętym roletą oknem. Wika i Martyna ulokowały się na nim, a właściciel pokoju– na obrotowym krześle przy biurku.
– Bardzo nieswojo się tu czujesz?– spytała Martyna. Wiki pokręciła przecząco głową z szerokim uśmiechem.
– Myślałam, że będzie gorzej– odpowiedziała. Widząc jej zadowolenie, Łukasz również wykrzywił usta.
– Może włączyć wam jakąś muzykę? Wiktorio, wymagania?– spytał, odwracając się ku swojej wieży stereo i stercie płyt CD. Nim Wika zdążyła odpowiedzieć, drzwi otworzyły się bezszelestnie i do pokoju weszła Marysia. Uśmiech spełzł Łukaszowi z twarzy, odsunął się od płyt.
– Co robicie?– spytała Mania, siadając obok Martyny.
– Rozmawiamy sobie– dziewczyna objęła ją ramieniem.
– Tak sami? W ciemności?– pytała dalej.
– A co mamy robić?– nie wytrzymała Wika.
– Pieprzyć się?– dodał Łukasz, nieco zirytowany tą wymianą zdań. Marysia obrzuciła go smutnym spojrzeniem, więc nie dodał nic więcej. Atmosferę w pokoju uratował Piotrek, wślizgując się cicho.
– Oni ci rozniosą dom– poinformował cicho Łukasza. Chłopak wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko. Przez chwilę siedzieli w ciszy, a potem znów otworzyły się drzwi i wpadł przez nie Maciek w stanie lekkiej nietrzeźwości.
– Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech ci laska nago tańczy! Łukaszku mój kochany!– wrzasnął, tuląc się do kumpla.
– Tak właściwie która jest godzina?– spytała Wiki, usłyszawszy huk wybuchającego za oknem fajerwerku.
– Za piętnaście dwunasta. Idziemy na dwór?– Martyna puściła Marysię i wyszła z pokoju. Reszta podążyła za nią.
– Ej, frajerzy, północ jest, idziecie?– Maciek zagnał przed sobą swoich kumpli. Wikę zastanawiało, jakim cudem ci pijani chłopcy zeszli po licznych, dość stromych schodach.
Cała banda wyległa na ulicę. Odpalone przez niecierpliwych fajerwerki strzelały gromko dokoła, zalewając ich gradem kolorowych iskier. Poczekali do północy i otworzyli szampana oraz Piccolo. Maciek, chcąc się popisać, otworzył butelkę tak, że oblał wszystkich.
– Szczęśliwego Nowego Roku, Wiki– Martyna mocno przytuliła przyjaciółkę. Wzięła butelkę z Piccolo i pociągnęła solidny łyk.– Jak menel– dodała zadowolonym tonem. Obie wybuchnęły śmiechem. Podszedł do nich Piotrek i objął Martynę. Wika odsunęła się z uśmiechem i spojrzała przez ramię.
Koledzy Maćka i on sam tarzali się w rowie, wrzeszcząc życzenia świąteczne. Łukasz darł się do telefonu. Martyna i Piotrek ściskali się, a Marysia stała kilka metrów dalej i z ponurą miną piła szampana z butelki, patrząc na Łukasza. Wiktoria wyjęła telefon z kieszeni spodni i wybrała numer Olgi.
– Cześć. Szczęśliwego Nowego Roku– powiedziała grobowym tonem.
– Wzajemnie!– wrzasnęła wesoło Ola. Zaczęła coś mówić, ale Wiki nawet jej nie słuchała.
– Szczęśliwego Nowego Roku!!!!– wydarł się Łukasz na całe gardło. Złapał Wikę mocno w pasie i uniósł ją kilkanaście centymetrów na ziemię. Piszcząc z radości, zaczął się kręcić dokoła własnej osi, ze zszokowaną dziewczyną w objęciach. Wiki wrzasnęła ze strachu, Łukasz z radości, Olga w słuchawce darła się dla towarzystwa. Gdy ta histeria się skończyła, Wiktoria niemal się wywróciła. Łukasz stał obok, ściskał Marysię i składał jej życzenia.
– Wszystko w porządku?– spytała Ola.
– Nie– odpowiedziała Wika, tłumiąc łzy.– Mamy tu piękne love story– dodała gorzko.– Słuchaj, wyjaśnię ci to jak tylko się zobaczymy, okej? Szczęśliwego i w ogóle– powiedziała i rozłączyła się, nim Olga odpowiedziała. Piotrek stanął tuż obok niej i podał jej butelkę z Piccolo.
– Trochę wygazowane. Wszystkiego najlepszego w nowym roku– uśmiechnął się przyjaźnie. Wika spojrzała na niego, czując przypływ sympatii, i wypiła kilka łyków wciąż jeszcze musującego brzoskwiniowego napoju. Martyna stanęła po drugiej stronie przyjaciółki i patrzyła na Łukasza i Manię.
– Głupia dziewczyna– westchnęła Wice do ucha.– On jej złamie serce.
– Też się przejmujesz– mruknęła Wiktoria, zirytowana.– Nie twoje serce, nie twój problem. Mało masz własnych spraw na głowie?– Piotrek spojrzał na nią z bólem, więc urwała. Martyna tylko wzruszyła ramionami i odebrała przyjaciółce butelkę z resztką Piccolo. Wypiła trochę i odstawiła ją na asfalt. Po kilku sekundach rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i bełkotliwe przeprosiny.
– Wiedziałam, że tak będzie– rzuciła ponuro Wika, patrząc na Maćka, usiłującego się zorientować, na co właściwie wpadł.
– Idziemy na spacer?– spytała Martyna. Był to jej i Wiki zwyczaj, co najmniej godzinny spacer tuż po północy i tylko we dwie. Przyjaciółka skinęła głową. Poczekały, aż wszyscy zajmą się czymś innym i odeszły.
– Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, co te wszystkie głupie dziewuchy widzą w Łukaszu– mruknęła Martyna. No cóż, pomyślała Wika, ja ci raczej nie wyjaśnię. Ja poleciałam po prostu na niego.
– Po prostu za dobrze go znasz. Wiesz, jakie ma wady. A one nie.
– No ja rozumiem, że on śpiewa, tańczy, sprząta, gotuje, w ogóle krawaty wiąże usuwa ciąże, ale bez przesady! I to jeszcze takie fajne dziewczyny! Z Patrycją chodził trochę ponad trzy miesiące, rzucił ją, bo spodobała mu się Anita. Z nią wytrzymał pół roku. Twierdził, że ją kocha, ale nie może jej już dłużej ranić i zerwali. Strasznie przeżywał, ale nie wrócił do niej, chociaż przyjęłaby go z otwartymi ramionami. A teraz jeszcze Mańka! To się dobrze nie skończy, gwarantuję ci to– zakończyła smętnie.
– Być może– Wiktorii było wszystko jedno, jeśli chodziło o inne dziewczyny Łukasza.– Możemy zmienić temat? Naszego kochanego Łukaszka mam już trochę dość. Wystarczy, że znoszę go od dwudziestej– powiedziała sztucznie wesołym tonem. Martyna chętnie przystała na tę propozycję i dalszą drogę pokonały, rozmawiając o niej i Piotrku. Wika była na siebie trochę zła, że pominęła kolejną okazję, by wyznać przyjaciółce swoje uczucia do Łukasza. Postanowiła, że powie jej dopiero, gdy się odkocha. Tak będzie zdecydowanie prościej.
Gdy wróciły w miejsce imprezy, zmarznięte do szpiku kości, szybko zorientowały się, że po północy puściły hamulce. Marysia siedziała smętnie przy stole, a w jej kieliszku zamiast wódki był Sprite. Łukasz z morderczą miną pił kolejkę razem z Maćkiem i jego kolegami. Piotrek spoglądał nerwowo to na drzwi, to na kompanię przy stole, czekając na cud. Nie pił– był kierowcą.
– Łukasz już nie udaje– mruknęła z obawą Martyna.– Teraz jest naprawdę pijany. Bunkrujemy się u niego w pokoju?
– Nie ma innej opcji.
– Piotrek? Idziesz?– ku zdziwieniu Wiki, dziewczyna przywołała kumpla, a ten skwapliwie skorzystał z zaproszenia. We troje zamknęli się w pokoju Łukasza. Piotr wyjął ze stojącego w kącie pokrowca gitarę i zaczął na niej cicho brzdękać, nucąc.
– W moich snach wciąż Warszawa, pełna ulic, placów, drzew…
– Rzadko słyszysz tu brawa, częściej to drwiący śmiech– dołączyła się Martyna. Śpiewali duetem. Dopiero przy refrenie Wika odważyła się zaśpiewać z nimi.
– Jeśli miłość coś znaczy, musi dać znak. Kiedyś też to zobaczysz i powiesz mi tak. Zniknie Warszawa, tak jawa, jak sen…
– Łukasz! Łukasz, nie!– usłyszeli zrozpaczony krzyk Marysi. Brzęknęło tłuczone szkło, rozległ się tupot na korytarzu. Przez półprzezroczystą szybę w drzwiach obserwowali, co się dzieje. Łukasz się przewrócił, Mania próbowała go podnieść, mówiąc coś, czego nie rozumieli. Piotrek zlitował się. Podał Martynie gitarę i wyszedł z pokoju, zostawiając otwarte drzwi.
– Mańka, daj spokój– powiedział uspokajająco do dziewczyny, pochylonej nad Łukaszem.– On sobie poradzi. Chodź do nas.
– Przecież go nie zostawię!– mimo, że chwilę wcześniej była na granicy łez, teraz patrzyła na Piotrka ze sztyletami w oczach.
– On musi iść spać– Piotr dalej mówił spokojnym, opanowanym tonem, choć Wice się zdawało, że najchętniej przyłożyłby Marysi.– I pójdzie sam za pół godziny. Nie męcz się, Mania, nie raz już to widzieliśmy. Zostaw go.– Wypity alkohol albo wyparował, albo całkowicie uderzył Marysi do głowy, bo uparcie nie chciała zostawić chłopaka, który podniósł się już z podłogi i patrzył na nią nieprzytomnie. Dostrzegł otwarte drzwi do swojego pokoju i wszedł chwiejnie. Usiadł obok Martyny na łóżku i przytulił się, obejmując ją ramieniem i opierając swoją głowę na jej kolanach. Dłoń położył na plecach Wiki, by ta się nie odsunęła.
– Łukasz, chodź– Mania weszła za nim do pokoju. Piotrek z głupią miną został na korytarzu.– Musisz iść spać, jesteś pijany. Wyjdźcie stąd– warknęła na Martynę i Wiktorię. Ta pierwsza oswobodziła się z objęć Łukasza i wstała, druga jednak ani drgnęła, widząc ból na twarzy chłopaka, gdy opadał bezwładnie na puste miejsce na łóżku.
– Wika!– powtórzyła ostro Marysia. Dziewczyna podniosła się z materaca.
– Wiktoria…– wymamrotał Łukasz. Złapał ją za rękę.– Zostań, Wiktoria.
– Mogę?– spojrzała na Marysię. Ta wzruszyła wściekle ramionami. Wika cofnęła się pod ścianę i patrzyła, jak Mania układa opornego chłopaka na łóżku.
– Wiki– Łukasz szukał jej półprzytomnym wzrokiem. Marysia przywołała ją ruchem głowy i dziewczyna, nieco onieśmielona, podeszła bliżej. Widząc ją, Łukasz posłusznie położył się na łóżku i patrzył na obie dziewczyny. Mania cofnęła się o krok. Dotknęła ostrożnie ramienia Wiktorii.
– Posiedź z nim chwilę, idę do łazienki. Zawołam Piotrka– powiedziała i wyszła. Kilka sekund później pojawił się Piotr. Widząc jednak Łukasza i Wikę samych w pokoju, zamknął otwarte przez Marysię drzwi.
Łukasz ujął dziewczynę za rękę i pociągnął ją. Usiadła obok niego na materacu, a on przytulił się jak dziecko i położył jej głowę na ramieniu. Odruchowo przytuliła policzek do jego włosów. Czując ten gest, chłopak uniósł głowę i spojrzał Wiktorii w oczy. Jego własne, choć dla Wiki słabo widoczne przy złym świetle, miały jakiś stalowy błysk stanowczości. Nagle dziewczyna poczuła jego usta na swoich. Nigdy później nie wiedziała, czy to on czy ona pokonała ostatnie dzielące ich milimetry. To po prostu się stało. Wargi Łukasza smakowały winem. Wika położyła mu dłoń na policzku i głaskała go czule. Ich pocałunek był z każdą chwilą coraz bardziej ognisty. Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że on jest pijany, ale nie mogła nie rozkoszować się tym momentem zapomnienia.
Nagle ciszę w pokoju przerwał huk drzwi uderzających o ścianę i głośne przekleństwo.
– Kurwa!– warknęła Marysia, wpadając do pomieszczenia.– Piotrek! Miałeś ich pilnować!– Piotruś stał w wejściu z głupią miną. Po chwili odszedł.
– Wyjdź– zwróciła się Mania do Wiki.– Wyjdź stąd, ale już. Zostaw go w spokoju!
– Nie tobie o tym decydować– odpowiedziała Wika, starając się panować nad nerwami. Maria zmrużyła oczy.
– Powiedziałam: wyjdź– syknęła. Łukasz patrzył na obie dziewczyny, a jego wzrok znów był szklisty i półprzytomny, ale malowała się w nim też jakaś rozpacz. Widząc, że od niego nie doczeka się pomocy, Wiktoria w sekundę straciła cały zapał. Wyszła z pokoju, w drzwiach mijając się z Martyną. Przyjaciółka spojrzała na nią, ale nie powiedziała ani słowa. Zapewne wiedziała już, co się stało.
Piotrek stał tuż za drzwiami. Spojrzał na Wikę ze współczuciem.
– Chodź do pokoju. Ci alkoholicy już się położyli, został tylko Maciek– objął ją ramieniem i zaprowadził do stołu. Gdy usiadła, a raczej bezwładnie opadła na swoje miejsce, nalał jej Sprite’a do czystej szklanki. Ona jednak westchnęła ciężko i sięgnęła po butelkę z wódką. Nic sobie nie robiąc z głupich spojrzeń chłopaków, napełniła kieliszek i wypiła. Gdy odstawiała naczynie na stół, do pokoju weszła zapłakana Marysia, obejmowana przez Martynę. Przyjaciółka Wiki podała dziewczynie jej szklankę, w której była resztka wygazowanej coli. Mania wychyliła ją podobnie desperackim ruchem, jak Wiktoria przed chwilą. Zniknęła cała energia, z którą próbowała porozumieć się z Łukaszem. Teraz Marysia była tylko pijaną dziewczyną, której chłopak właśnie złamał serce, całując inną. Wika jednak nie mogła czuć wobec niej litości. Zbyt wiele miała jej w tej chwili wobec samej siebie.
– On tam został sam?– spytał cicho Piotrek Martynę. Ta skinęła głową.
– Nie pomożemy mu– odpowiedziała szeptem.– Lepiej zajmijmy się Manią– i objęła Marysię, nie zaszczycając Wiki nawet spojrzeniem. Dziewczyna poczuła bolesne ukłucie w sercu, widząc demonstracyjną złość przyjaciółki. Piotrek posłał jej przepraszający uśmiech.
– Boże– bełkotała doskonale słyszalnym w ciszy półgłosem Mania– chyba jestem najebana… Chyba na pewno… Maciek, daj mi rękę– złapała go za dłoń– tak mi jakoś raźniej… Maciuś, jakie ty masz fajne palce! Dlaczego ten jest taki krzywy? Zobacz, ten jest inny… Czemu tu jest tak zimno? Otworzyliście okno? Jak nie, to otwórzcie, bo będę rzygać– ostrzegła lojalnie. Uczynny Piotrek uchylił okno. Dziewczyna przewiesiła się przez parapet i dalej coś mamrotała. Po chwili usiadła znów na swoim miejscu. Wyjęła telefon i włączyła kolejną tego wieczoru piosenkę happysadu- „Niezapowiedziana”. Wika miała dość. Nie mogła wyjść z tej imprezy bez Martyny, która była zajęta pocieszaniem Marysi. Bolały ją współczujące spojrzenia Piotrka.
– Idę do łazienki– mruknęła, bardziej do siebie niż do towarzyszy, i wyszła.
– Nie zabłądź!– usłyszała jeszcze troskliwe ostrzeżenie Maćka. Uśmiechnęła się lekko i weszła do łazienki.
Spojrzała na siebie w lusterku. Starannie nakładany przed wyjściem makijaż nie wytrzymał bez poprawiania, ale przestało jej na tym zależeć. Przeczesała jedynie włosy i ponownie związała je w kucyk. Odkręciła zimną wodę i chlusnęła sobie nią w twarz. Trochę ją to rozbudziło, ale nadal czuła się nierealnie.
Nagle poczuła dziką ochotę na to, by wejść do pokoju Łukasza i dać chłopakowi w twarz. Byłoby to całkiem bezcelowe, bo zapewne zwijał się teraz z poczucia winy lub po prostu spał, upojony alkoholem. Świerzbiły ją jednak ręce. Jej bezradność prawie zawsze kończyła się wściekłością lub łzami, lub jednym i drugim.
– Muszę się trzymać– powiedziała cicho przez zaciśnięte zęby, patrząc na odbicie, które powtarzało ruchy jej ust.– Wytrzymam godzinę i wrócimy z Martyną do domu. Godzina, może mniej. Wytrzymam!– postanowiła. Nie marzyła jednak o niczym prócz powrotu do domu, opadnięcia na własne łóżko i oddania się przemyśleniom w świętym spokoju.
Wyszła z łazienki. Tuż za drzwiami wpadła na Marysię, która była dziwnie blada. Wika oddaliła się szybkim krokiem, domyślając się, że teraz dziewczyna może spełnić swoje ostrzeżenie i zwymiotować. Wolała nie być w pobliżu.
Wszyscy prócz Mani siedzieli na swoich miejscach w dokładnie takich samych pozycjach, jak przed jej wyjściem.
– Nie zabłądziłaś– zauważył Maciek.
– Chcecie jechać do domu?– spytał Piotrek.– Mogę was odwieźć.
– Chwilowo musimy tu zostać– odpowiedziała Martyna.– Ale dzięki. Co sądzisz, Wiki?
– Ja jestem za. Nie mam ochoty iść pieszo o czwartej nad ranem– Wika miała nadzieję, że jej głos wcale nie brzmiał tak żałośnie, jak ona go słyszała. Martyna wzruszyła tylko ramionami. Wolałaby przenocować u Łukasza, by móc pocieszyć przyjaciela, gdy ten obudzi się na kacu- alkoholowym i moralnym. Wiktoria jednak błogosławiła Piotrka za tę propozycję i zamierzała z niej skorzystać, choćby miała zawlec przyjaciółkę siłą do jego auta.
Marysia weszła do pokoju powolnym, słabym krokiem osoby wybitnie skrzywdzonej. Opadła na swoje miejsce i znów ujęła Maćka za rękę. Tak spędzili kolejną godzinę– w zimnym pokoju z przerywaną od czasu do czasu ciszą. O wpół do trzeciej jednak nawet Martyna miała dość.
– Piotruś, odwieziesz nas?– spytała. Kolega natychmiast podniósł się z krzesła i sięgnął po swoje rzeczy. Pożegnali się z „niedobitkami”, czyli Maćkiem i Marysią (z tą drugą tylko Piotrek i Martyna, bowiem dziewczyna nie zaszczyciła Wiki nawet spojrzeniem i weszła do pokoju, w którym miała spać) i włożyli okrycia. Dopiero wtedy pojawił się problem.
– Moja torebka jest w pokoju Łukasza!– jęknęła Martyna.
– Moja też– westchnęła Wika.– Musimy tam wejść.
– On śpi. Nie krępujcie się– Piotrek cicho otworzył drzwi. Wiktoria weszła do środka, starając się poruszać bezszelestnie. Zamierzała tylko złapać paski dwóch toreb, wystające spod biurka, i wyjść. Mimowolnie spojrzała jednak na śpiącego Łukasza. Okryty kocem, ze spadającą na oczy grzywką, wyglądał słodko i niewinnie. Zapragnęła położyć się obok albo chociaż usiąść na podłodze i nie wychodzić z tego pokoju do końca świata.
– Wika!– zasyczała groźnie Martyna od drzwi. Dziewczyna chwyciła więc torby i wyszła, nie oglądając się już. Zeszła na dół i czekała na przyjaciółkę i kierowcę przy drzwiach, wciąż mając przed oczami widok śpiącego Łukasza.
Samochód Piotrka okazał się małym busem. Chłopak otworzył swoim pasażerkom tylne drzwi, a sam usiadł za kierownicą. Włączył radio. Pierwszą piosenką, jaką Wika usłyszała, była „Kryzysowa narzeczona” Lady Pank. Znajome dźwięki i fakt, że wracała już do domu, spowodowały, że niemal się rozpłakała. Z jednej strony był to najcudowniejszy wieczór, jaki mogła sobie wymarzyć, a z drugiej– najkoszmarniejszy. Miała już dość i chciała tylko iść spać.
Piotrek wysadził je tuż pod bramą Wiki. Wysiadły z auta, pożegnawszy swojego kierowcę. Wika wydobyła klucze z torebki i otworzyła drzwi. Po drodze zajrzała jeszcze do garażu. Samochodu rodziców nie było, czyli oni nie wrócili jeszcze z imprezy, na którą się wybrali.
– Możesz mi zrobić herbatę?– spytała Martyna, gdy weszły do domu Wiktorii. Dziewczyna skinęła głową i bez słowa poszła do kuchni, gdzie nastawiła wodę. Przyjaciółka weszła za nią i usiadła na swoim ulubionym krześle przy stole.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś?– spytała nagle, przerywając napiętą ciszę. Wika wzruszyła ramionami.
– Najpierw byś mnie wyśmiała, a potem odsunęła od Łukasza. Nie miałabym z nim kontaktu, gdyby nie ty.
– Od kiedy jesteś w nim zakochana?
– Od pierwszego spotkania.
– Jak romantycznie– prychnęła sarkastycznie Martyna. Wiktoria opuściła głowę, zawstydzona. Nienawidziła mówić komuś na głos o swoich uczuciach. Gdy informowała Olgę, że się zakochała, nie powiedziała tego wprost, a jedynie naprowadziła przyjaciółkę. Bała się właśnie tego, co nastało- męczącej ciszy, niedyskretnych pytań i kłopotliwych spojrzeń. Na szczęście woda w czajniku zaczęła się gotować. Wika wrzuciła torebki z herbatą do kubków i zalała je wrzątkiem, po czym postawiła jeden przed przyjaciółką, a drugi trzymała w dłoniach, obejmując gorące naczynko palcami. Nie usiadła przy stole– oparła się biodrem o szafkę. Wstydziła się spojrzeć w twarz Martynie.
Obie przyjaciółki piły herbatę w ciszy. Zegarek na piekarniku wskazywał 3.15.
– Przepraszam– powiedziała wreszcie Martyna zdławionym głosem.– Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Po prostu nie spodziewałam się, że możesz zakochać się w Łukaszu! Zachowywałaś się wobec niego… przyjacielsko i nic więcej. No i przykro mi, że nic nie powiedziałaś.
– Ja też przepraszam– odpowiedziała Wiktoria. I nim zdążyła się zorientować, już tonęła w uścisku przyjaciółki i wyrzucała z siebie gromadzone miesiącami emocje.
– Jutro… to znaczy dzisiaj, jak wstaniemy, chyba pójdę do Łukasza, zobaczyć jak się ma jego kac. Idziesz ze mną?– spytała Martyna, dopijając herbatę. Wika potaknęła skinieniem głowy. Musiała porozmawiać z chłopakiem na spokojnie, bez balastu wypitego alkoholu.
Wiki wstawiła puste kubki do zmywarki i razem z Martyną udała się do swojego pokoju, gdzie wreszcie mogła paść na łóżko i zasnąć. Przewracała się jednak z boku na bok do siódmej rano, wciąż mając przed oczami twarz Łukasza, a na wargach czując jego pocałunek.
Obudziły się obie o wpół do pierwszej po południu i to tylko dlatego, że zadzwoniła komórka Martyny. Wika w półśnie zarejestrowała, że przyjaciółka umawia się z kimś na dwie godziny później. Dopiero, gdy usłyszała imię Łukasza, rozbudziła się. W tej samej chwili jednak Martyna zakończyła połączenie.
– Dzień dobry. Mogę pierwsza iść do łazienki?– spytała, odkładając telefon na biurko. Wika pokiwała głową, siadając na łóżku. Odruchowo sięgnęła po swoją komórkę, wyciszoną od wczorajszego wieczoru. Miała kilka nieodebranych SMS- ów z życzeniami noworocznymi. Odłożyła telefon, nieco zawiedziona, ale i zła na samą siebie, że spodziewała się jakiejś wiadomości od Łukasza.
Martyna weszła do pokoju. Jej twarz nosiła ślady mycia zimną wodą, włosy miała związane w praktyczny koczek.
– Łukasz do mnie dzwonił– powiedziała, siląc się na obojętny ton. Wika uniosła głowę.– Powiedziałam mu, że będę koło trzeciej. Nadal chcesz ze mną iść?
– Tak– odpowiedziała zdecydowanie Wiktoria, wstając z łóżka. Lekko zakręciło jej się w głowie, ale nie straciła równowagi.– Ogarnę się, zjemy coś i możemy lecieć– dodała, podchodząc do szafy. Wyjęła z niej świeże ubrania– szary sweter i czarne spodnie. Poleciwszy przyjaciółce, by włączyła komputer, jeśli chce, Wika wyszła do łazienki.
Najchętniej wzięłaby kąpiel, ale nie miała na to czasu, więc tylko umyła głowę, zęby i uczesała mokre włosy. Włożyła czyste ubranie i znów spojrzała na siebie w lustrze. Wyglądała identycznie jak w nocy, w łazience Łukasza– blada, bez makijażu. Czuła się też podobnie nierealnie. Oparła się o umywalkę. Na samą myśl, że musi wybrać się do Łukasza i porozmawiać z nim poważnie, serce zaczynało jej mocniej bić. Z jednej strony niesamowicie się bała, z drugiej– nie mogła się już doczekać, by wszystko wyznać. Posłała swojemu odbiciu krzepiący uśmiech (wyszedł dość słabo) i wyszła z łazienki.
Martyna włączyła sobie komputer i sprawdzała Facebooka przy cichym akompaniamencie Lady Pank. Przez chwilę jeszcze siedziały „na fejsie”, a później zeszły do kuchni, gdzie zjadły obiad. I wreszcie nadszedł wyczekiwany przez Wikę moment– wyszły z domu, by piętnaście minut później zapukać do drzwi Łukasza.
Usłyszały głośny tupot nóg i drzwi otworzyły się. Chłopak stanął na progu z miną osoby z ciężkim syndromem dnia następnego. Tak też z resztą wyglądał– podkrążone oczy, rozczochrany, w nie uprasowanych ciuchach. Na widok Martyny ożywił się nieco, jednak zobaczywszy Wikę, mina ponownie mu zrzedła.
– Wejdźcie. Ciągle jest trochę bałagan, nie zdążyłem wszystkiego posprzątać– odsunął się i zaprosił je gestem. Zdjęły buty i wspięły się po schodach. Nim jednak zdążyły ukryć się w pokoju Łukasza, jego matka wyszła ze stertą pustych plastikowych butelek z pomieszczenia, w którym spędzili sylwestra.
– Dzień dobry– powiedziały chórem.
– Dzień dobry, Martynko– kobieta uśmiechnęła się do dziewczyny, obrzucając Wikę jedynie chłodnym spojrzeniem. Uwielbiała przyjaciółkę swego syna, która przeszła z nim więcej niż jego dziewczyny razem wzięte. To ją widziałaby najchętniej w roli swojej synowej. Wiktorię znała, oczywiście. W tak niewielkich miejscowościach wszyscy się znali. Dziewczyna była jej jednak całkiem obojętna.
Łukasz otworzył dziewczynom drzwi do swojego pokoju i wepchnął je tam, nim Martyna zdążyła rozgadać się z jego matką. Usiedli tak samo jak kilkanaście godzin wcześniej– one na łóżku, on na krześle. Przez kilka sekund panowała cisza.
– Jak tam cała reszta po sylwestrze?– spytała Martyna. Łukasz machnął ręką.
– Cudownie– rzekł jadowicie.– Wstali o dziesiątej. Kamil, ten kolega Maćka, poszedł do łazienki i zaginął na dziesięć minut. Wysłaliśmy posiłki w postaci Maćka. Po kolejnych dziesięciu minutach zadzwonił do nas z łazienki, że ma zakładnika i żąda okupu– chłopak uśmiechnął się szeroko. Dziewczyny wybuchnęły śmiechem. Atmosfera znacznie się rozluźniła. Przez chwilę rozmawiali jeszcze na temat porannego „porwania”. Potem jednak drzwi otworzyły się cicho, nasuwając całej trójce skojarzenie z wślizgującą się do pokoju Marysią. Była to jednak tylko matka Łukasza.
– Martynka, chodź ze mną do kuchni, zrobiłam wam herbatę– uśmiechnęła się. Martyna spojrzała czujnie na Wikę. Ta skinęła lekko głową. Dziewczyna podniosła się i wyszła, a Wika wzięła głęboki wdech. Już. Chwila prawdy.
– Łukasz…– zaczęła. Chłopak momentalnie się spiął.– Chciałam porozmawiać o tym, co było wczoraj. O tym pocałunku. Czy ty…– urwała. Przełknęła ślinę.
– Byłem pijany– powiedział Łukasz tonem wyjaśnienia. Skinęła głową.
– Wiem. Chodzi o to, czy to miało być coś, na co nie zdobyłbyś się na trzeźwo. Czy ty chcesz, żebyśmy…– znów przerwała.
– Zgłupiałaś?– chłopak spojrzał na nią jak na idiotkę.– Byłem pijany. Pocałowaliśmy się, bo siedziałaś za blisko, a ja nie wiedziałem, co robię. Czy kiedykolwiek dałem ci nadzieję na coś więcej?
– Tak– odpowiedziała zdławionym głosem.– Tak, bez przerwy dawałeś mi nadzieję.
– Głupia jesteś– spojrzał na nią chłodno.– Jesteśmy przyjaciółmi. Chociaż nie, to nawet za duże słowo. Po prostu kumplami. Nie wiem, czemu uroiłaś sobie, że mógłbym się w tobie zakochać.
– Nie wiem– odpowiedziała, skołowana. Poczuła, że w kącikach oczu zbierają jej się gorące łzy.– Nie wiem, po prostu… tak wyszło– opuściła głowę. Włosy opadły jej na policzki, zasłaniając twarz. W tej właśnie chwili drzwi ponownie zostały otwarte i weszła Martyna z tacą, na której stały trzy kubki i cukiernica. Korzystając z tego, że Łukasz rzucił się na pomoc przyjaciółce, Wika otarła łzy wierzchem dłoni, błogosławiąc się w duchu że odpuściła sobie makijaż, choć ją korciło. Właśnie zamieniałaby się w misia pandę.
Martyna postawiła tacę na biurku i podała Wice kubek z herbatą. Wyciągnęła w jej stronę również cukier, ale dziewczyna pokręciła głową. Potrzebowała, podobnie jak w nocy, mocnej, gorzkiej herbaty, która nieco przywróciłaby jej poczucie realności po upokorzeniu przez Łukasza. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka nie domyśli się, co zaszło, nie doceniła jednak Martyny. Widząc zaczerwienione oczy Wiki i zawziętą, rozzłoszczoną minę Łukasza, doskonale zorientowała się w sytuacji. Nie chcąc przeciągać ciszy, zagadnęła chłopaka o tematy związane ze szkołą.
Wiktoria piła parzący napar, pogrążając się w niewesołych rozmyślaniach. Gadanina przyjaciółki i „kumpla” wpadała jej jednym uchem, a wypadała drugim. Patrzyła ponuro na Łukasza i myślała, że on ma rację. Jak mogło przyjść jej do głowy, że taki chłopak jak on mógłby ją pokochać?! Łukasz był przystojny, utalentowany i popularny. Zawsze otaczało go grono znajomych, gotowych zrobić dla niego bardzo wiele. Miała wrażenie, że ze wszystkimi dogaduje się lepiej, niż z nią. A Wiktoria? Niezbyt ładna, bez żadnych wyróżniających cech osobowości… Przeciętna, a nawet poniżej normy. Nikt nie mógł się w niej zakochać. Jako jedyna z całego swojego najbliższego otoczenia, nie miała jeszcze chłopaka. Udawała, że wcale jej to nie interesuje, że ma jeszcze czas, a tak naprawdę chciało jej się płakać, gdy kolejna bliska koleżanka chwaliła się pocałunkami z chłopakami w ciemnościach kina lub w autobusie. Wika nie miała powodzenia, czasem zastanawiała się, jaki „defekt fabryczny” jest tego przyczyną. Ona i Łukasz… to musiałby być sen. Tak, chłopak miał rację, nazywając ją głupią. Głupotą było spodziewać się, że i jej mogłoby się wreszcie coś udać. Nie z tym „defektem”. Już dawno nie czuła się tak beznadziejna i do niczego. Zapragnęła nagle zwinąć się w kłębek na łóżku Łukasza i zasnąć. Zrobiłaby to bez wahania, gdyby ktoś obiecał jej, że już nigdy się nie obudzi i nie będzie musiała cierpieć tak, jak w tej chwili.

***
Styczeń 2013

Wiktoria otrząsa się z zamyślenia. Gdy rozpamiętywała minione dni, kilka piosenek w odtwarzaczu zdążyło przeskoczyć. Teraz słychać cichą „Modlitwę III” Dżemu. Wika wtóruje Ryśkowi. Od jakiegoś czasu kocha tę piosenkę, najbardziej z całego repertuaru grupy. Utwór daje jej nadzieję, że Bóg pozwoli jej spróbować jeszcze raz, a czas zaleczy rany.
Łukasz nie odezwał się ani razu od feralnego Nowego Roku. Martyna owszem, kontaktowała się, ale ich relacje nie były już tak bliskie jak kiedyś. Wika popełniła błąd, ukrywając przed dziewczyną uczucia do chłopaka. Teraz nie mogły już ufać sobie jak dawniej. Wiki zbliżyła się za to bardzo do Olgi, która jako jedyna słuchała jej żalów i ocierała płynące łzy. A te pojawiały się bardzo często. Mimo, że zwykle Wika potrafiła szybko się pozbierać, tym razem jej poczucie własnej wartości zostało zrujnowane. Dziewczyna czuła się beznadziejna, gorsza od pozostałych. Nie raz miała też myśli samobójcze, choć dotąd nigdy jej się to nie zdarzało. Próbując zrozumieć Łukasza, przestała rozumieć samą siebie.

***
Co nam zostało z tych lat
Dawne dni, czułe dni, wonią bzów przepojone
Wiosna we krwi, szumiał złoty nasz śpiew
Dziś jesień łka, lecą dziś zwiędłe liście z drzew
I bolesny sen mi się śni - z nocy i dni minionych.
Co nam zostało z tych lat miłości pierwszej
Zeschnięte liście i kwiat w tomiku wierszy
Wspomnienia czułe i szept i jasne łzy co nie schną
I anioł smutku co wszedł i tylko westchnął.

KONIEC

Przypominam, iż całą "Modlitwę" można znaleźć w zakładce o tym tytule. Póki co ona tam zostanie, więc jeśli ktoś chciałby nadrobić braki, to proszę bardzo xD

Uff, przesłuchałam chyba całą Transfuzję ze 4 razy przy pisaniu tej notki :D Tak więc na dziś już wystarczy. Do napisania niebawem ;3
Pa!

piątek, 24 maja 2013

019 Lista BBC

Hej!

Post jest zaplanowany, bo chciałam z tym poeksperymentować ^^ Napisałam go w czwartek, bo  w piątek są moje imieniny, a popołudnie spędzam w gabinecie dentystycznym.
Słyszeliście kiedyś o liście 100 książek, utworzonej przez BBC? Są to książki, które wg. nich każdy powinien przeczytać w swoim życiu. Ponieważ jestem książkomaniakiem, postanowiłam podjąć się tego. Nie zamierzam wypożyczać wszystkiego po kolei, ale po prostu od czasu do czasu wziąć z biblioteki lub kupić którąś z tych książek. Listę zamieszczam poniżej, pogrubione są te pozycje, które udało mi się już przeczytać. Po przeczytaniu każdej kolejnej postaram się aktualizować listę, a może nawet pisać kilka zdań o książce w kolejnych notkach :)
Aktualnie czytam "Telefony do przyjaciela" Anny Łaciny. Póki co średnio mnie to wciągnęło, no ale jestem na samym początku i liczę, że dalej akcja się rozkręci.
 A Wy? Co czytacie? Zapoznaliście się już z jakimiś książkami z listy BBC?

1. Duma i uprzedzenie - Jane Austen
2. Władca pierścienia - JRR Tolkien

3. Jane Eyre - Charlotte Bronte
4. Seria o Harrym Potterze - JK Rowling
5. Zabić drozda - Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza - Emily Bronte
8. Rok 1984 - George Orwell
9. Mroczne materie (seria) - Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje - Charles Dickens
11. Małe kobietki - Louisa M Alcott
12. Tessa D’Urberville - Thomas Hardy
13. Paragraf 22 - Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebeka - Daphne Du Maurier
16. Hobbit - JRR Tolkien
17. Birdsong - Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu - J.D. Salinger
19. Żona podróżnika w czasie - Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch - George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem - Margaret Mitchell

22. Wielki Gatsby - F Scott Fitzgerald
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) - Charles Dickens
24. Wojna i pokój - Leo Tolstoy
25. Autostopem przez Galaktykę - Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead - Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara - Fiodor Dostoyevsky
28. Grona gniewu - John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów - Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby - Kenneth Grahame
31. Anna Karenina - Leo Tolstoy
32. David Copperfield - Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) - CS Lewis
34. Emma - Jane Austen
35. Perswazje - Jane Austen
36. Lew, Czarownica i Stara Szafa - CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem - Khaled Hosseini
38. Kapitan Corelli (w innym tłumaczeniu: Mandolina kapitana Corellego) - Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy - Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek - AA Milne
41. Folwark zwierzęcy - George Orwell
42. Kod Da Vinci - Dan Brown
43. Sto lat samotności - Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena - John Irving
45. Kobieta w bieli - Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza - LM Montgomery
47. Z dala od zgiełku - Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej - Margaret Atwood
49. Władca much - William Golding
50. Pokuta - Ian McEwan
51. Życie Pi - Yann Martel
52. Diuna - Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm - Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna - Jane Austen
55. Pretendent do ręki - Vikram Seth
56. Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach - Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat - Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (również: Dziwny przypadek z psem nocną porą) - Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy - Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach) - John Steinbeck
62. Lolita - Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia - Donna Tartt
64. Nostalgia anioła - Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo - Alexandre Dumas
66. W drodze - Jack Kerouac
67. Juda nieznany - Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones - Helen Fielding
69. Dzieci północy - Salman Rushdie
70. Moby Dick - Herman Melville
71. Oliver Twist - Charles Dickens
72. Dracula - Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród - Frances Hodgson Burnett
74. Zapiski z małej wyspy - Bill Bryson
75. Ulisses - James Joyce
76. Szklany klosz - Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki - Arthur Ransome
78. Germinal - Emile Zola
79. Targowisko próżności - William Makepeace Thackeray
80. Opętanie - AS Byatt
81. Opowieść wigilijna - Charles Dickens
82. Atlas chmur - David Mitchell
83. Kolor purpury - Alice Walker
84. Okruchy dnia - Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary - Gustave Flaubert
86. A Fine Balance - Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty - EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie - Mitch Albom
89. Przygody Scherlocka Holmesa - Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection - Enid Blyton
91. Jądro ciemności - Joseph Conrad
92. Mały Książę - Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os - Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze - Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców, Sprzysiężenie osłów - John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs - Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie - Alexandre Dumas
98. Hamlet - William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady - Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo

18/100 :) To już coś :D

niedziela, 19 maja 2013

018 Kosmetyki

Hej!

Nie ma co, świetna sobota! Byliśmy na powiatowym etapie konkursu o Unii Europejskiej. Byłam chyba najmłodsza (sami trzecioklasiści), a zajęłam pierwsze miejsce! Razem z Asią z mojej szkoły jadę w czerwcu do Brukseli :) Jestem strasznie podekscytowana, dopiero teraz to wszystko do mnie dociera, choć wyniki znam już tyle godzin!
Ale nie o Brukseli dzisiaj chciałam Wam napisać, ale dodać recenzję kosmetyków. Będzie to moja pierwsza notka na ten temat, mam nadzieję, że się uda. No to... zaczynamy! :)



Czekoladowy żel do kąpieli "Dairy Fun"


Dostałam go od siostry na imieniny. Kupić można w drogeriach Rossmann, kosztuje ok. 10 zł. Jest to jeden z żeli z serii Dairy Fun. Widziałam również karmelowy i truskawkowy, nie wiem, czy jest więcej :)
Opakowanie ma 400 ml. Jest dość wygodne w aplikacji- co prawda wolałabym bardziej giętki plastik, ale i tak nie można narzekać. Konsystencja jest półpłynna, raczej gęsta. Kolor- jasnobrązowy. No i oszałamiający zapach czekolady! To zdecydowanie był czynnik, który sprawił, że wybrałam ten żel :) Pachnie on mleczną czekoladą. Może odrobinkę chemicznie, ale ponieważ jestem czekoladoholikiem i jadłam już takie cuda jak czekolada z Pewnego Sklepu o Owadziej Nazwie (bez kryptoreklamy), to wcale mi to nie przeszkadza <3
W skali 10 punktów przyznaję 9,5 :3

Kiedy się umyję, pachnę jak dobra cukiernia. A to za sprawą powyższego żelu oraz pomarańczowego peelingu Joanna.

Z tym kosmetykiem zetknęła się chyba każda dziewczyna. Kupić je można prawie wszędzie. Ja mój nabyłam w niewielkim lokalnym markecie, za jakieś 6 zł. Jestem z niego zadowolona. Wybrałam pomarańczowy, ale była to wyliczanka, bo mam ochotę przetestować również grejpfrutowy i żurawinowy. Opakowania są malutkie, ale wygodne. Konsystencja jest ok, acz spodziewałam się czegoś mniej "żelowego" :) Peelingi mają piękne, naturalne zapachy, ale nie utrzymują się one długo :\ Ale i tak zamierzam kupić ich więcej i testować dalej :D

10/10

Ponieważ ostatnio obcięłam włosy, postanowiłam o nie zadbać. I dlatego na zakupach poszalałam z siostrą i kupiłyśmy odżywkę do włosów Gliss Kur Ultimate Volume.

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, jak opisać ten kosmetyk. Moje włosy są dziwne, nie wszystkie szampony i odżywki na nie działają. Ta chyba akurat nie działa. Nie widzę jakiejś dużej różnicy przed i po zaczęciu stosowania. Włosy są może minimalnie bardziej uniesione, ale równie dobrze może to być efekt tego, że są po prostu odciążone- przedtem sięgały mi do pasa, a teraz za ramiona. No i do tego mam delikatną skórę głowy, muszę używać szamponów przeciwłupieżowych, a najlepiej w ogóle zmieniać szampon co 2-3 mycia (pół łazienki zawalone szamponami, pożyczam od całej rodziny...). Po ostatniej aplikacji znowu zauważyłam u siebie łupież, ale nie wiem, czy wynika to z odżywki czy po prostu za długo stosuję jeden szampon... Postaram się jakoś to rozwikłać ^^ A jeśli chodzi o samą odżywkę, kosztowała chyba 12 zł. Kupić ją można w drogeriach, na pewno w Rossmannie i Naturze. Jest dość gęsta, ale mało wydajna, trzeba całkiem sporo wycisnąć żeby wystarczyło na całe włosy. Ma bardzo delikatny, miły zapach, który nie utrzymuje się na włosach.

W sumie oceniam na 2/10.

Uff... No, mam nadzieję, że podołałam :)
Jak wam mija niedziela? Mi całkiem fajnie :)
Lecę robić ciastka, a później może wskoczę na rower :)
Buziaki