Aaargh, nie pisałam tak dawno, że już zapomniałam, co miałam wrzucić.
Ogólnie, tkwię w bransoletkach po uszy. Od kiedy zrobiłam tę dla Natalii, nie ma tygodnia, żebym nie siedziała nad nićmi. Wzięcie pracy do szkoły to nie był dobry pomysł, ludzie zrobili ze mnie atrakcję sezonu, ale przynajmniej sporo zarobiłam :P
Ni cholerci sie nie dało oddać prawdziwych kolorów... Tak naprawdę to wygląda ładniej,a teraz, kiedy owa Madzia już ją znosiła, jest jeszcze ładniejsza, bo wściekły róż płonie na spłowiałym błękicie :)
Na dziś jedna, bo więcej nie mogę znaleźć w folderach ze zdjęciami ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz